… taaak to jest prawdopodobnie to słynne, legendarne, kultowe Koło Sterowe Centrum Dowodzenia Światem, a w słoju trunek specjalny umożliwiający kręcenie Nim.
wrzesień 6th, 2010 at 11:00
4
Bart:
To chyba nie jest Koło Sterowe Centrum Dowodzenia Światem. Tamto było malutkie, gumowe i doskonale leżało w dłoni. No chyba, że urosło i zamieniło się w drewniane…. To prawdopodobne. Ja jednak uważam, że jest to raczej inne słynne i legendarne koło. V koło od wozu, z którego zsiadła Baba żeby koniom było lżej, bo nie chciały ciągnąć. Konie te zresztą mimo poświęcenia baby dalej nie chciały ciągnąć i źle przez to skończyły. Baba należała do tych, przedstwicielek płci pięknej, które nie rzucają słów na wiatr. Wykonała więc szybko kilka prostych skautowskich czynności wyuczonych w dziecińskwie na obozie w Lutowiskach i rozwiązła koński problem. Na odchodne powiedziała tylko konikom „Wiśta” i poszła w siną dal. Z nerwów zaczęła często odwiedzać lekarzy i trafiła w końcu do kanonu polskich dowcipów. Z wozu zostało tylko V koło, a konie może dalej pewnie wiszą gdzieś w lesie, bo czasem w zimowe noce jak się wyjdzie przed chłupę słychać jak skrzypią na mrozie rzemienie…
Czy to jest koło sterowe CDŚ?
Koło kołem ale co w tym słoju
… taaak to jest prawdopodobnie to słynne, legendarne, kultowe Koło Sterowe Centrum Dowodzenia Światem, a w słoju trunek specjalny umożliwiający kręcenie Nim.
To chyba nie jest Koło Sterowe Centrum Dowodzenia Światem. Tamto było malutkie, gumowe i doskonale leżało w dłoni. No chyba, że urosło i zamieniło się w drewniane…. To prawdopodobne. Ja jednak uważam, że jest to raczej inne słynne i legendarne koło. V koło od wozu, z którego zsiadła Baba żeby koniom było lżej, bo nie chciały ciągnąć. Konie te zresztą mimo poświęcenia baby dalej nie chciały ciągnąć i źle przez to skończyły. Baba należała do tych, przedstwicielek płci pięknej, które nie rzucają słów na wiatr. Wykonała więc szybko kilka prostych skautowskich czynności wyuczonych w dziecińskwie na obozie w Lutowiskach i rozwiązła koński problem. Na odchodne powiedziała tylko konikom „Wiśta” i poszła w siną dal. Z nerwów zaczęła często odwiedzać lekarzy i trafiła w końcu do kanonu polskich dowcipów. Z wozu zostało tylko V koło, a konie może dalej pewnie wiszą gdzieś w lesie, bo czasem w zimowe noce jak się wyjdzie przed chłupę słychać jak skrzypią na mrozie rzemienie…