To było tak,
Jak o latarnię morską
Rozbija się wędrowny ptak.
————————————————————
W najgłębszą ciemność strącił mnie największy blask
Tango triste dziewczynki z zapałkami…
luty 2nd, 2011 at 11:05
2
andrze-whitestok:
„- Nie zdziczałaś przypadkiem na tej naszej górze?
[Katarzyna] Zaprzeczyła ruchem głowy.
– To czarodziejska góra ! Pomnaża bogactwo duszy.”
[N. W. – MN]
luty 2nd, 2011 at 11:22
3
Sylwek z Nowej Huty:
Pałacyk i latarenka
luty 2nd, 2011 at 18:10
4
ojciec prezes:
coś skromniutki ten pała cyk, lata renka jest ok!
luty 2nd, 2011 at 18:34
5
Hipis aus Stettin:
Bezlitosny mróz strzaskał okolice. Łupkowską chatę również nawiedził. Wykorzystał moment, w którym małe oqrwieńce rozluźniły się nieco przy piecyku
luty 2nd, 2011 at 21:56
6
Maćko:
- Jak zimno! – zakrzyknął najmniejszy oqrwieniec poleciawszy na swój mały łeb z mocno oblodzonych schodów.
Pozostałe z zaciekawieniem wyjrzały przez lekko uchylone drzwi.
– Prawdęć prawi. Trzeba kożuchy z mleka pościągać i dobrze się okryć bo wyprawa na połów turystów może nam nasze oqrwieńcze zdrowie nadszarpnąć.! I niech mi tak który spróbuje naszczać do garnka, to kudły z uszu powyrywam! – opiekuńczo zakomenderował najstarszy…
luty 3rd, 2011 at 07:18
7
szybka:
- nie naszczać do garnka…. nie naszczać do garnka….,. to gdzie jak w łaźni tak zimno, że tyłek zamarza- narzekał jeden z oqrwieńców.
luty 3rd, 2011 at 20:33
8
andrzej-whitestok:
do szybkiej – „Oqrwieńskie opowieści” piszą się teraz w zakładce Oqrwieństwo !!!
To było tak,
Jak o latarnię morską
Rozbija się wędrowny ptak.
————————————————————
W najgłębszą ciemność strącił mnie największy blask
Tango triste dziewczynki z zapałkami…
„- Nie zdziczałaś przypadkiem na tej naszej górze?
[Katarzyna] Zaprzeczyła ruchem głowy.
– To czarodziejska góra ! Pomnaża bogactwo duszy.”
[N. W. – MN]
Pałacyk i latarenka
coś skromniutki ten pała cyk, lata renka jest ok!
Bezlitosny mróz strzaskał okolice. Łupkowską chatę również nawiedził. Wykorzystał moment, w którym małe oqrwieńce rozluźniły się nieco przy piecyku
- Jak zimno! – zakrzyknął najmniejszy oqrwieniec poleciawszy na swój mały łeb z mocno oblodzonych schodów.
Pozostałe z zaciekawieniem wyjrzały przez lekko uchylone drzwi.
– Prawdęć prawi. Trzeba kożuchy z mleka pościągać i dobrze się okryć bo wyprawa na połów turystów może nam nasze oqrwieńcze zdrowie nadszarpnąć.! I niech mi tak który spróbuje naszczać do garnka, to kudły z uszu powyrywam! – opiekuńczo zakomenderował najstarszy…
- nie naszczać do garnka…. nie naszczać do garnka….,. to gdzie jak w łaźni tak zimno, że tyłek zamarza- narzekał jeden z oqrwieńców.
do szybkiej – „Oqrwieńskie opowieści” piszą się teraz w zakładce Oqrwieństwo !!!